- Wychodzimy!- krzyczał Patryk
-Ok, tylko nie wróćcie za późno!- odpowiedz jego mamy była
równie wyjątkowa jak jego
- Dobrze, dobrze- zamknął z trzaskiem drzwi, poczym zaczęliśmy
kierować się w stronę przystanku- To co teraz robimy?
- Nie wiem, wymyśl coś ;) To ty wiesz co tu jest ciekawego.
Ja jestem tu dopiero drugi dzień. Chyba, że myślałeś, że przed wyjazdem
śledziłam w Internecie cały plan miasta i wszystkie atrakcje, na jakie mogę tu
trawić, ale musze cię rozczarować, nie było tak
- No co ty nie powiesz, a myślałem, że zarywałaś przez to
noce. – powiedział z bananem na twarzy – Dobra, mam pewien pomysł, nawet 3, to który wybierasz ?
- Nie powiedziałeś mi jakie to pomysły?
-No ale wiesz ile ich jest, więc 1, 2 czy 3
- Niech pomyśle.. 1
- Więc idziemy do wesołego miasteczka, masz szczęście,
przyjeżdża do nas tylko w maju
- To poczekaj, musimy się wrócić bo nie wzięłam ze sobą tyle
kasy
- Dzisiaj to ja stawiam
- Weź, przestań, naprawdę,
wrócę się dopóki jesteśmy blisko domu- już się odwróciłam, ale złapał mnie z nadgarstek
- To ty przestań, jesteś moim gościem, chyba mam prawo
postawić ci karuzele, czy na co tam będziemy mieć ochote
- Na pewno ?-
zapytałam, dość skrępowana, bo nie lubie, kiedy ktoś płaci za mnie. Czasem jak
z Sebastianem , Domi i Justyną wychodzimy na miasto, a Seba, każdej z nas
kupuje szejka czy coś, to nigdy nie wiem
jak mam się zachować.
- Tak na pewno, a teraz już chodź bo nam tramwaj ucieknie
Do wesołego miasteczka, jechaliśmy jakieś pół godziny, Gdyby
nie ta przesiadka i to ze tramwaj
przyjechał bardzo punktualnie , bylibyśmy o wiele szybciej. Jak widać, tu
rozkład jazdy jest równie dopracowany jak w Polsce. Po prostu można poczuć się jak
w domu <3
Na miejcu nie mogłam uwierzyć w
to co widzę. Jeszcze nigdy nie byłam w tak dużym Wesołym miasteczku. Ludzie
przechodzili ze stoiska do stoiska. Oczywiście największa kolejka była przy Diabelskim
młynie. Patryk zauważył, że patrzę się w tamtą stronę i zapytał:
-Chcesz iść?
-Nigdy w życiu. Boje się stać na balkonie u mojej babci, a
mieszka na pierwszym piętrze, a co dopiero, jak bym miała znaleźć się jakieś..
70 metrów nad ziemią. – Powiedziałam, ale pomyślałam, ze może on ma ochote iść.
Szybko dodałam
- Wiesz jak chcesz to możesz iść, ja tu poczekam
-Nie. Już byłem na tym nie raz, co roku rozkładają to samo..
w tamtym roku doszło parę rzeczy ale tak to nic nic się zmienia. Nawet stoiska
stoją w tej samej kolejności. Zawsze zaczynam od drugiego rzędu bo tam są najfajniejsze.
No ale może znowu mnie zadziwią i dodali coś nowego.
Kiedy przecisnęliśmy się przez tłum i dotarliśmy na miejsce,
nie wiedzieliśmy od czego zacząć. Przeszliśmy jakąś połowę rzędu, aż w jednym
momencie zauważyliśmy to samo stoisko z
szyldem „You choose prize! Everyone gets something ! ” * Chodziło mniej więcej o to, że trzymało się
jak by kierownice od roweru i
kierując ją w dowolną stronę, trzeba było trafić strumieniem wody w różnej
wielkości obręcze.
- To co idziemy?- zapytał się - Coś musimy wybrać,
a tu przynajmniej wiemy, że coś dostaniemy ^^- zachęcał
- Ok. ;) - Kolejka do stoiska nie była zbyt
duża, przed nami były tylko dwie osoby
- To co, ty pierwsza?
- A może ty? Wiesz skoro byłeś już tu nie
raz, to wolałabym najpierw zobaczyć mistrza w akcji – zaśmiałam się
- Akurat to stoisko jest pierwszy raz, więc
twój mistrz sam nie wie jak mu pójdzie, ale może być pierwszy
Pięć minut później była nasza kolej
- How much i pay?* – zapytał się
sprzedawcy
- 5£
-Okey, twice please **
– powiedział podając
mężczyźnie pieniądze
Od samego początku szło mu całkiem dobrze. Ja
oczywiście musiałam uraczyć wszystko swoim cudnym komentarzem „ aa, trochę
bardziej w lewo.. to drugie lewo… aaa o mały włos..aaaaa…….” , ale po prostu nie
mogłam się powstrzymać. Zawsze tak mam, chociaż wiem, że ja nie zrobiłabym tego
lepiej. Po chwili sprzedawca się odezwał
- Wy być Polak, ja znać troche język bo babka
uczyć
- Tak – odpowiedziałam ale nie odrywałam oczu
od gry Patryka, bo został mu ostatni okrąg do trafienia i jak to na niego przystało, trafił
- Dobrze 10/15, wybierać z tych nagroda-
wskazał jedną z półek. Były tam kostki Rubika,
kauczuki i breloczki .
- Chciałbym któryś z tych breloczków-
powiedział -Pokaże mi je pan?
- Yes- odpowiedział i podał tace
- To który ci się podoba – zapytał mnie
- yy, to twoja nagroda
- No tak, ale ja się tylko pytam który ci się
podoba
- Ten z kośćmi jest najładniejszy
- To po prosze ten z kośćmi – powiedział do
sprzedawcy, potem odwrócił się do mnie, wyciągając ręke, w której trzymał nagrode
- Proszę .- uśmiechnął się do mnie i szybko
dodał- I nie chce słyszeć odmowy, zrozumiano
-Alee.. no dobrze. Dziękuje – sięgnęłam po
breloczek. Z jego przekonującym wzrokiem
nie dało się walczyć
- To teraz twoja kolej
- Na to wyglada- powiedziałm i podeszłam do
stanowiska -Tylko obiecaj, że się nie będziesz nabijał jak w żaden nie trafie, ok.?
- Obiecuje
Zaczęłam nawet dobrze, choć w pierwszy nie
trafiłam, za to drugi był już mój, trzeci tez.. i na tym by skończyć. Kolejnych 3 było dosłownie o kilometr od
strumienia wody.
- Troche bliżej tych obręczy.. no dawaj,
przecież cię nie ugryzą – starał się pomóc
Patryk
- Zobacz, powinnaś trzymać tak – powiedział
widząc, że nadal sobie nie radze i podszedł do mnie od tyłu, położył swoje
dłonie na moich i pomagał kierować. Pomagał to mało powiedziane. Tak naprawdę
to on kierował. Ja nie byłam w stanie nawet się skoncentrować. Nigdy nie
lubiłam, jak chłopak był tak blisko mnie. No może nie tyle co nie lubiłam, ale
nie wiedziałam jak mam się zachować. Jedynie w tańcu czuje się swobodnie być
tak blisko kogoś. Wtedy wiem co robić, bo tak naprawdę muzyka mnie prowadzi.
Rodzice mówią, że najpierw nauczyłam się tańczyć, a potem chodzić. Może to
prawda? Tak naprawdę w tańcu czuje się o wiele swobodniej niż idąc ulicą. A tu? Tu słychać tylko głosy rozmawiających ze
sobą ludzi i krzyk osób z kolejki górskiej. Nie słychać nawet cicho jakiekolwiek muzyki,
chyba, żeby liczyć melodyjkę z automatu stojącego niedaleko.
Patryk trafił prawie we wszystkie. Kiedy się ode
mnie odsunął poczułam ogromną ulgę i jednocześnie cos, czego nie byłam w stanie
określić.
- Też być 10/15. Wy pasować do siebie. Pani dobrze
dobrać chłopaka- kiedy sprzedawca to powiedział
znowu nie wiedziałam co mam powiedzieć. Czułam się troche jak podczas świąt kiedy zjeżdża się
cała familia i zawsze słyszę te cudne pytania „ Masz już chłopaka?” „ No to
kiedy nam przedstawisz swojego lubego?” blablabla. Wtedy zawsze się musze tłumaczyc,
że nie mam chłopaka i jak najszybciej chce odejść od kochanego wujka lub cioci
ale oni zasypują mnie kolejna stertą pytań „ale dla czego?” „ taka ładna
dziewczyna, na pewno kogoś ma” …… Co roku to samo -,-
-Nie jesteśmy razem – odpowiedział Patryk spoglądając na mnie . Widziałam, że też go
troche zszokowała wypowiedz mężczyzny, ale na pewno mniej niż mnie
-No to wybierasz z tej samej półki co ja –
zmienił zręcznie temat
-Poproszę to samo co on – powiedziałam bez
zastanowienia. Kiedy dostałam Breloczek od sprzedawcy od razy podałam go
Patrykowi
-Ten jest dla ciebie. Nagroda za nagrodę. I
nie chce słyszeć odmowy – powiedziałam z cwaniackim uśmiechem. Starałam się jak najszybciej zapomnieć, o tym
, ze ktoś nas przed chwilą uznał jako pare. Chciałam, żeby było tak wcześnie,
za nim Patryk pomagał mi w grze, a sprzedawca powiedział to co powiedział.
- Dziękuje- również się uśmiechnął.
- To co idziemy dalej-dodał, bardziej
oznajmiając niż pytając
-Dowidzenia – powiedzieliśmy jednocześnie do
mężczyzny i odeszliśmy od stoiska. Nagle usłyszałam za sobą jak ktoś woła mnie
po imieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam jak Domi i Dzasta idą w moim kierunku.
Za nimi szli Gabi, Szymon i Michał.
- OOo, co wy tu robicie ?- powiedziałam i
szybko się ze wszystkimi przywitałam
- Moglibyśmy zadac ci to samo pytanie. – Justyna
spojrzała się na mnie z pytającym wzrokiem
-Stary, odpisuje się czasem na sms-y , wiesz-
przerwał jej Michał.
- Sorry, nie wiedziałem- odpowiedział Patryk –
a coś ważnego
- Wiesz
chciałem się tylko umówić, żebyśmy wszyscy razem gdzieś wyskoczyli, ale
Wy chyba woleliście wyjść sami xd
- To nie tak – powiedziałam szybko. Super,
kolejny który snuje jakieś chore domysły –Pewnie nawet nie zauważyłeś tego sms-a, prawda Patryk?
- Miałem wyciszony, od kiedy byliśmy w
muzeum, nawet nie usłyszałem, że dostałem esa
- Dobra dobra, teraz się już spotkaliśmy więc
co robimy? – przerwała temat Gabi
- Ja tam bym poszedł do strasznego domu –
Szymon jak zwykle potrafił wybrać cos co zaciekawi wszystkich
-Dobra,
ja się pisze – krzyknął ochoczo Michał
-Wszyscy się piszą mam nadzieje – widać, że Gabrysia
lubi przejmować inicjatywe
- Idziemy do starego Druek’a czy obślizgłej
Sue? Myślę, że u Sue jest większa frajda. Tak tam będzie lepiej – podobała mi się jej stanowczość. Mnie i tak
było obojętnie. Zawsze chciałam iść do takiego domu, ale się bałam, a teraz
taką dużą paczką czemu nie xd
W środku było super. Jedyne co mi się nie
podobało to spadające dmuchane węże, bo tego naprawdę się przestraszyłam. Nienawidzę
węży, po prostu nienawidzę. A tak to to było strasznie, ale nie az tak, żebym
miała się tam popłakać… tym bardziej, że Szymon co chwila rzucał jakimś
tekstem, że więcej się śmiałam. Chociaż Justyna i tak się bała. Chyba na
trzecim zakręcie tak się przestraszyła, że odskoczyła w bok i wpadła prosto na Szymona.
Potem do końca szli pod ręke ^^, a
Dzasta i tak prawie się trzęsła ze strachu.
Coś czuje, że już nigdy na takie coś nie pójdzie. No chyba, że z Szymonem ;p
Po
Obślizgłej Sue okazało się że jest już na tyle późno, że mama Patryka zaczęła
do niego wydzwaniać , żebyśmy wracali
-To do jutra – mówiłam, żegnając się z każdym
po kolei
__________________________________________________________
*- Ile płace?
**- Dobrze, podwójnie proszę
=^.^=
Dla Kingi i Moniki <3 taki świąteczny prezent ;p Bo chciały ^^